W ostatnich latach coraz większą popularność zyskują endemiczne pielęgnice z jeziora Tanganika. Jak się wydaje wypierają one powoli „modne” do niedawna pyszczaki z jeziora Malawi. Ekspansja wszelkich Julidochromis, Lamprologus, Chalinochromis, Tejmatochromis związana jest jak się wydaje z dużo skromniejszymi wymaganiami środowiskowymi – w większości zadowalają się one akwariami ok. 60 I. Od pewnego czasu szerzej interesują mnie małe rybki z rodzaju Lamprologus zaliczane do tzw. muszlowców. Nazwa wzięła się zapewne od trybu życia muszlowców które bardzo silnie są związane z pustymi muszlami ślimaków z rodzaju Neothauma. Do grupy muszlowców właściwych (czyli w zasadzie nierozerwalnie związanych z muszlami) zalicza się m.in. Neol. brevis, Neol. ocellatus, Neol. rnultifasciatus, Neol. meeli, L. margarae, L. ornatipinnis, L. kungweensis, L. signatus, L. wauthioni.
Samiec Lamprologus brevis przygotowuje gniazdo do tarła
Zdjęcia: K. Wiechecki
Obecnie hoduję cztery pierwsze gatunki, lecz największą sympatią darzę muszlowca wielopręgiego, który ma najwięcej cech charakterystycznych dla całej grupy. Jest bardzo silnie przywiązany do „swojej” muszli (sporadycznie zdarza się aby ryby, a szczególnie samica odpływała od muszli dalej niż 10-15 cm), wspólnie wychowuje kilka pokoleń młodych. Swoją pierwszą parę muszlowców umieściłem w specjalnie dla nich przygotowanym akwarium (60x30x x 30 cm). Podłoże stanowił drobny miałki piasek wyprażony przed umieszczeniem w akwarium. Ponieważ jestem zwolennikiem tworzenia rybom chociaż imitacji środowiska naturalnego nie umieszczałem w akwarium roślin. Wystrój akwarium tworzyło kilka kamieni oraz dwie muszle ślimaków Rapana thomasiana. Można użyć muszli winniczków Helix pomatia lub akwariowej ampularii Ampullaria australis. Woda powinna mieć twardość powyżej 10-12°n i pH 7,5-8,0, temp. ok. 27°C. Należy wystrzegać się umieszczania ryb w wodzie świeżej (nie odstanej), gdyż są bardzo wrażliwe na wszelkie zanieczyszczenia chemiczne. Po kilku dniach od umieszczenia ryb w akwarium, jego dno przypominało krajobraz księżycowy – piasek z okolic muszli został przeniesiony w rogi akwarium.
Lamprologus rnultifasciatus
Obie muszle znalazły się jak gdyby w leju. Początkowo ryby były bardzo płochliwe i każdorazowe podejście do akwarium powodowało błyskawiczne krycie się ryb w muszlach. Wystarczyła jednak chwila spokoju aby ryby wychylały ciekawsko głowy z muszli. W miarę upływu czasu ryby oswoiły się na tyle że chowały się dopiero po stuknięciu w szybę. W chwili nabycia samiec miał około 30 mm, samica zaś około 25 mm długości. Po kilku miesiącach karmienia (głównie oczlikami, larwami komarów, wodzieni i ochotek) ryby osiągnęły wielkość około 40 mm samiec oraz 30 mm samica. W akwarium z muszlowcami co 7-10 dni wymieniałem blisko 15 I wody. W pewnym okresie ryby zaczęły wykazywać pewne podniecenie i jakby zaniepokojenie, które trwało kilka dni, po czym nastąpiło uspokojenie. Mając doświadczenie z Neol. elongatus oraz Julidochromis ornatus przypuszczałem że ryby odbyły tarło. Przypuszczenie potwierdziło się po 10 dniach, kiedy zauważyłem młodą, ok. 3 mm długości rybkę z dużym woreczkiem żółtkowym. Młoda, zaniepokojona, byskawicznie chowała się do muszli. Efektem tego tarła było 7 młodych. Następne tarła dały 13, 3 i 5 młodych. Wydaje mi się, że starsze rodzeństwo toleruje młodsze, jednak dopiero co wylęgłe lub będące w stadium larwy ryby mogą być przez starsze atakowane. Kiedy młode ryby podrastały na tyle, że można było odróżnić płeć, umieściłem rodziców oraz 5 młodych samic i samców w akwarium o powierzchni dna 120×40 cm. Na dnie znajdowała się 5-cio centymetrowa warstwa piasku oraz kilkanaście muszli ślimaków Rapana. Przez kilka dni ryby intensywnie „okopowały się”. Po ustaleniu rewirów zaczęła się rywalizacja o samice. Po krótkim czasie „odpadły” dwa samce odpędzone przez rywali. Aby uniknąć poturbowania wyłowiłem niechcianych kawalerów. Pozostałe trzy samce ,”okupowały” możliwie odległe od siebie muszle, robiąc wypady do podległych sobie samic. Najstarszy samiec zajmował się trzema samicami. Obserwacja całej „kolonii” dostarcza wielu ciekawych wrażeń i spostrzeżeń. W związku z tym, że pielęgnice z Tanganiki nie są jeszcze zbyt popularne, a literatura bardzo skromna, nawiążę kontakt z miłośnikami tych ryb, oraz będę wdzięczny za wszelkie uwagi ich dotyczące.