Ostatnio w akwariach niektórych naszych kolegów pojawiły się niezwykle interesujące i piękne ryby – motylowce. Mimo, że owe „latające ryby-motyle”” znane są akwarystom od bardzo dawna, dosłownie na palcach można by policzyć przypadki rozmnożenia ich w sztucznych warunkach. Sukcesem takim, choć jednorazowym tylko, może się pochwalić prof. Hyynek Pospisil z Havirova w CSRS. Od niego to otrzymaliśmy i nasze motylowce. W oparciu o literaturę oraz doświadczenia hodowlane czechosłowackiego akwarysty i moje własne chciałbym zaprezentować Czytelnikom tę ciekawą rybę, której wizerunek zamieszczamy na okładce czasopisma. Motylowiec jest jedynym przedstawicielem rodziny Pantodontidae. Jest to ryba powierzchniowa prowadząca nocny tryb życia. Swą nazwę ryby-motyla zawdzięcza powiększonym płetwom piersiowym, przypominającym skrzydła motyli. Dzięki nim, ryby wykonują skoki nad wodą, nieraz o długości 1,5 m. Odżywiają się bowiem owadami, łapiąc je w powietrzu lub na powierzchni wody. W warunkach naturalnych ryby osiągają długość ciała do 15 cm, w akwariach 10-12 cm. Ubarwienie ich oraz płetwy brzuszne, podzielone na 4-5 wolnych promieni każda sprawiają, że ryby przypominają jak gdyby uskrzydlone pająki. Dominuje kolor rdzawo-brunatny i srebrny. Całe ciało pokryte jest mnóstwem plamek w tych kolorach. Płeć motylowców rozróżnić można bardzo łatwo. Samiec jest mniejszy i bardziej wysmukły, jego płetwa odbytowa jest głęboko wcięta, jakby rozerwana na dwie połowy, między którymi kilka promieni płetwy przekształconych jest w małą zakrzywioną rurkę. Samiczka jest większa, ma wydatny brzuszek, a jej płetwa odbytowa nie posiada tego rodzaju „deformacji”. Motylowce zamieszkują słodkie wody Afryki Centralnej i Zachodniej; można je spotkać w stojących i wolno płynących wodach niektórych dopływów Nigru i Konga w Kamerunie, a także w Zambezi. W ciągu dnia „zawieszone” są pod powierzchnią wody, najchętniej pod liśćmi roślin pływających. Wymagają wody starej, miękkiej, kwaśnej i bardzo ciepłej od 28-30°C. Akwarium dla motylowców urządziłem w sposób ściśle odpowiadający trybowi ich życia, przede wszystkim sposobom odżywiania. Duży zbiornik o długości 1,5 m i wysokości 80 cm wypełniłem wodą o twardości 4°n i odczynie pH 6,0 ale tylko do wysokości 25 cm. Temperaturę „ustawiłem” na 29°C Na powierzchni wody umieściłem kilka pływających paprotek wodnych – Ceratopteris thalicroides f.cornuta, nad wodą natomiast, na tylnej ścianie wewnątrz akwarium zawiesiłem duży, wydrążony pień oraz kilka korzeni. W pniu wypełnionym ziemią z torfem i piaskiem zasadziłem pnącą odmianę monstery /tzw. filodendrona/ i „zakwaterowałem” tam gromadkę afrykańskich świerszczy, którymi w ogrodach zoologicznych karmi się, niektóre zwierzęta. Całość szczelnie przykryłem szybą, nad którą umieściłem dwie lampy 75 W. Pod wpływam ciepła, światła i wilgoci nad powierzchnią wody wytworzył się prawdziwy dżunglowy klimat. „Filodendron” wkrótce oplótł wszystkie korzenie, a świerszcze zaczęły się niesamowicie mnożyć. Karmiłem je mięsem, płatkami owsianymi i jarzynowymi. Do tak przygotowanego zbiornika, wyposażonego naturalnie w przewietrzacz i filtr wpuściłem siedem motylowców, a wśród nich niestety tylko jednego samczyka i to wyjątkowo słabowitego. Poprzednio, gdy ryby przebywały w innym zbiorniku, łatwo ulegały spłoszeniu i np. w czasie podawania owadów wyskakiwały z wody i uderzając o szyby mdlały. Teraz żywienie rozwiązane zostało w sposób niejako automatyczny. Co chwila któryś ze świerszczy wpadał do wody i stawał się łupem motylowców. W tym miejscu muszę wyjaśnić, że motylowce odżywiają się tylko w nocy i o zmroku. W ciągu dnia przyjmują pokarm tylko w przypadkach długotrwałego wygłodzenia. Zjadają właściwie wszystko co rusza się na powierzchni wody. Podpływają wówczas do karmy, wąchają ją jak gdyby sprawdzając czy jest żywa, a następnie gwałtownym skokiem rzucają się na zdobycz i natychmiast ją połykają. Jeżeli są bardzo głodne oraz w nocy, wyskakują z wody łapiąc owady latające nad powierzchnią lub opadłe właśnie na wodę nawet w dalekiej odległości od nich. Ale czynią to tylko pod warunkiem, że nie pracuje przewietrzacz i filtr, a lustro wody jest absolutnie spokojne. Jak zauważyłem bowiem motylowce dowiadują się o obecności zdobyczy poprzez … plecy, które mają zawsze nieco wystawione ponad powierzchnię wody, odczuwają wówczas drgania powietrza i wody. Natomiast o tym co się dzieje pod nimi „mówią” im ich płetwy brzuszne, dzięki tym właśnie „antenom” motylowce bardzo celnie atakują małe rybki podpływające pod powierzchnią mimo, że pozornie nie dostrzegają ich, bowiem oczy mają skierowane raczej w górę… Jednym z najbardziej przydatnych dla nich pokarmów są larwy komarów. W moim akwarium wystarczyło wpuścić ich dużą ilość, by motylowce miały bogate menu zarówno w postaci samych larw, jak i dorosłych komarów, które w tych cieplarnianych warunkach szybko wylęgały się. Oczywiście warunkiem jest tu szczelne przykrycie zbiornika. Jednym z najciekawszych zwyczajów, jaki zaobserwowałem u moich motylowców było „szczekanie” na siebie. Ryby ustawiały się naprzeciwko siebie i w trakcie gwałtownych ruchów ciała, bezgłośnie otwierały i zamykały pyski, żywo przypominając szczekające na siebie psy. Po takim zaczepianiu się przeważnie dochodziło do wzajemnego gryzienia się po płetwach i szaleńczych skoków nad wodą. Żeby móc obserwować motylowce trzeba właściwie spędzać z nimi noce, albo odwracać im tryb dnia, w nocy trzymając w świetle, a w dzień zaciemniając akwarium. A teraz sprawa najtrudniejsza i budząca najwięcej kontrowersji: rozmnażanie. Osobiście uważam, że udaje się ono jedynie w przypadku posiadania ryb pochodzących z naturalnego środowiska, jak dotąd nie słyszałem bowiem by komuś udało się rozmnożyć ryby urodzone w akwarium. Może potrzebne są im jakieś składniki pokarmowe, których do tej pory nie znamy. Ale załóżmy, że ktoś spośród naszych Czytelników w czasie podróży zagranicznej nabywa w którejś z firm akwarystycznych motylowce pochodzące właśnie z odłowu i chce je rozmnożyć. Doprowadzenie do tarła jest przy zapewnieniu wyżej wymienionych warunków teoretycznie bardzo proste. Obfite i różnorodne odżywianie, odpowiedni skład wody i wysoka temperatura – oto najważniejsze czynniki. Tarło odbywa się zawsze nocą, rankiem hodowca zauważa jak zwykle drzemiące dniem ryby, a tymczasem na powierzchni wody pływają już dość duże, brunatne ziarenka ikry. Zależnie od temperatury narybek wylęga się po 50 godzinach do 3 dni i jeżeli po „spożyciu” woreczka żółtkowego, czyli po 3 dniach nie zapewnimy mu odpowiedniego pożywienia, natychmiast ginie. Problem polega na tym, te małe motylowce od tej chwili przejmują tryb życia ich rodziców, wypływają na powierzchnię wody i żywią się tym co na niej żyje. Mają przy tym niesłychanie małe pyszczki i wymagają bardzo drobnego pokarmu. Najlepiej do tego celu nadają się pantofelki, nieco później larwy solowca, które można „przyciągać” na powierzchnię wody przy pomocy światła. Już większym motylowcom, należy podawać bezskrzydłe Drosophile, najmniejsze larwy komara i mszyce. Mojemu czechosłowackiemu koledze udało się tylko raz uzyskać przychówek w ilości 120 sztuk. Jest to i tak ogromny sukces bo przeglądając literaturę zagraniczną, znajdziemy wzmianki o tym, że udał się wychów najwyżej kilkunastu młodych. Jednym słowem jest duże pole do popisu dla tych spośród akwarystów, którzy nie boją się trudości i ryzyka. Jeżeli ktoś z Czytelników hoduje te piękne ryby i chce się podzielić swoimi spostrzeżeniami to z przyjemnością nawiążę z nim kontakt.